Gdy kupiliśmy dom na piętrze, nie było zrobione praktycznie nic. Był tylko wydzielony jeden pokój i to tak dziwacznie na środku poddasza.
Ja widząc to miałam już w głowie plan, co tam ma powstać. Zaraz po przeprowadzce, jakieś 7 miesięcy temu wyglądało to tak.
Wyburzyliśmy ścianki poprzedniego pokoju. Postawiliśmy nowe, które utworzyły dwa identyczne pokoje. Jedno okno wymieniliśmy na dwa.
Dodaliśmy 3 okna dachowe - 2 w bawialni i jedno w przyszłej dziupli Bruna.Z trójką dzieci na pokładzie nie było łatwo, ale krok po kroku posuwaliśmy się z robotą. Nie będę Was zanudzać poszczególnymi etapami (jak macie jakieś pytania piszcie śmiało).
Ostatecznie powstały dwie sypialnie dla dziewczynek, wspólna bawialnia i mała dziupla, która jeszcze nie jest skończona. Ma ona być tymczasowym pokoikiem dla Bruna, ale to dopiero nastąpi. Teraz pokażę Wam część Babiszonkową.
Gotowi???
Przed Wami bawialnia
Od początku wiedziałam, że chcę, aby belki były odsłonięte.
Urządzając te wnętrza starałam się wykorzystać jak najwięcej rzeczy, które już mieliśmy.
O te okna sporo walczyłam i się udało! Są dwa i są ogromne (70x140cm)
Dzięki pomalowaniu całości na biało farba BECKERS DESIGNER WHITE wszystkie skosy, uskoki i schodki stały się mniej widoczne. Bardzo mi na tym zależało, aby dodatkowo "nie ciąć" przestrzeni.
Drzwi, które widać na drugim planie prowadzą do dalszej części poddasza. Tam prace są dopiero w planach.
Po lewej - kawałeczek dziupli Bruna. Prace ciągle trwają.
Szafki wykorzystałam z naszej całościennej zabudowy z byłego mieszkania.
Nie wyobrażałam sobie tutaj innych lamp. Jedną już mieliśmy ze starego mieszkania, wystarczyło dokupić drugą.
Regał przemalowaliśmy. Gdy go kupiliśmy z drugiej ręki, był w odcieniu ciemnego drewna. Daliśmy mu drugie życie.
Po szafki z tego zdjęcia, jechaliśmy prawie 150 km na wystawkę wielkich gabarytów do Bielska.... ale to historia na osobny post ;)U dziewczyn też jest biało. Mamy tę sama podłogę co w bawialni i biel również na ścianach. Nie wiem, czy pamiętacie, ale każda z moich córek wybrała sobie kolor. U Leny jest to RÓŻ, a dokładnie Powder Pink z palety Beckers Designer Colour. Tak, tak, dobrze kojarzycie, to dokładnie ten sam, który pojawił się w kuchni :), ale wracając do tematu, zapraszam do Leny.
Cały pokój Leny potraktowaliśmy najpierw farbą podkładową Beckers Designer Primer. Następnie w ruch poszła farba biała i wspomniany wyżej róż (także dwie warstwy). Farba bardzo dobrze kryła i łatwo się nią malowało. Z resztą sami możecie zobaczyć w poprzednich postach, jak Babiszonki sobie świetnie radziły z malowaniem.
Szafa jest z pokoju Babiszonków ze starego mieszkania.
Teleskop to nowa pasja Leny. Od dawna mówiła, że chciałaby podziwiać gwiazdy... Księżyc oglądany przez niego wygląda niesamowicie.
Łóżko Leny to rozłożony piętrus.
Krzesło to jedno z trojaczków, które były w naszej kuchni.
Ten ciemny stolik w rogu to pamiątka po prababci dziewczynek. Docelowo ma stanąć na nim maszyna do szycia, o której Lenka marzy.
Pokój Kini ma takie same wymiary jak pokój Leny. Jest jego lustrzanym odbiciem. Kinia oprócz bieli wybrała farbę w kolorze NIEBIESKIM, a dokładnie Satin Blue z tej samej palety Beckers Designer Colour. Położyliśmy również dwie warstwy tak jak przy różu u Leny. Jestem bardzo zadowolona z osiągniętego efektu.
Szafa pamięta jeszcze czasy mojego dzieciństwa. Miała na sobie już kilka kolorów. Ta wersja z tablicówką na środku najbardziej nam odpowiada.
U Kini, absolutnej fanki Barbie nie mogło zabraknąć domku dla lalek.
Regalik kupiłam używany, gdy Kinia miała kilka miesięcy. Odczekał swoje w piwnicy i znów nam służy.
Łóżko, to tak jak u Lenki część piętrusa. Skrzynkę mamy ze szkoły Babiszonków (pozostałość po akcji rozdawania jabłek dzieciom).
U Kini ustawiłam to biurko, które do tej pory Babiszonki używały razem.
Jeszcze sporo rzeczy pewnie się zmieni, tak to zawsze jest, że w czasie "mieszkania" wychodzi, co by się jeszcze przydało, albo co nam zawadza.
Jestem też pewna, że pokoiki Babiszonków jeszcze "obrosną" w dodatki i bibeloty. To jednak przychodzi z czasem. Nie ma co ozdabiać na siłę.
To tyle Kochani... i jakie wrażenia? Podoba się Wam Babiszonkowe pięterko?