Ciągle jeszcze słyszę huk sylwestrowych petard, a tu już mamy 2 dzień naszego Nowego Roku. Ostatnie miesiące zeszłego roku nie były dla mnie zbyt łaskawe. Wpadłam w totalny marazm. Czułam się zawieszona, wszystko gdzieś działo się obok mnie. Czas wziąć dupĘcję w troki i cieszyć się każdym dniem. Choróbsko, które nie ustępuje, upycham gdzieś z tyłu głowy i jestem cała dla nich, ile się da.
Takie mam noworoczne postanowienie, a jak u Was? Macie jakieś postanowienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz