Uwielbiam ją, choć czasem potrafi dać tak do wiwatu, że hej. Są takie momenty gdy mnie tak ogromnie zaskakuje, że aż nie wiem co powiedzieć. Tak było tym razem. Obudziły mnie jakieś hałasy w kuchni, myślałam, że to mr. G wracający z nocnej zmiany, ależ się pomyliłam. To była ona Lena, ta moja aparatka przygotowała dla mr. G i dla mnie śniadanie do łóżka
Wszystko zrobiła sama.Wzięła tacę, pokroiła bułkę jak umiała... ja to się normalnie wzruszyłam, że moja niespełna 4,5 latka ma takie pomysły. Po chwili przyleciała wrzeszcząc mamuś zapomniałam helapki, już Ci niosę i przyniosła mi pełen kubek herbaty, co tam że była ona w brudnym kubku, który musiał zostać na kuchennym blacie poprzedniego wieczora. To było najpyszniejsze śniadanie jakie jadłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz