czwartek, 4 kwietnia 2019

Babiszonkowe pięterko

Chciałam Wam pokazywać najpierw pomieszczenia na parterze, a potem pięterko. Jednak ta część poddasza, którą zaadaptowaliśmy dla Babiszonków tak mi się podoba, że muszę Wam ją pokazać już teraz.
Gdy kupiliśmy dom na piętrze, nie było zrobione praktycznie nic. Był tylko wydzielony jeden pokój i to tak dziwacznie na środku poddasza.
Ja widząc to miałam już w głowie plan, co tam ma powstać. Zaraz po przeprowadzce, jakieś 7 miesięcy temu wyglądało to tak.
Wyburzyliśmy ścianki poprzedniego pokoju. Postawiliśmy nowe, które utworzyły dwa identyczne pokoje. Jedno okno wymieniliśmy na dwa.
Dodaliśmy 3 okna dachowe - 2 w bawialni i jedno w przyszłej dziupli Bruna.
Z trójką dzieci na pokładzie nie było łatwo, ale krok po kroku posuwaliśmy się z robotą.  Nie będę Was zanudzać poszczególnymi etapami (jak macie jakieś pytania piszcie śmiało).
Ostatecznie powstały dwie sypialnie dla dziewczynek, wspólna bawialnia i mała dziupla, która jeszcze nie jest skończona. Ma ona być tymczasowym pokoikiem dla Bruna, ale to dopiero nastąpi. Teraz pokażę Wam część Babiszonkową. 
Gotowi???
Przed Wami bawialnia
Od początku wiedziałam, że chcę, aby belki były odsłonięte.
Urządzając te wnętrza starałam się wykorzystać jak najwięcej rzeczy, które już mieliśmy.
 O te okna sporo walczyłam i się udało! Są dwa i są ogromne (70x140cm)
Dzięki pomalowaniu całości na biało farba BECKERS DESIGNER WHITE wszystkie skosy, uskoki i schodki stały się mniej widoczne. Bardzo mi na tym zależało, aby dodatkowo "nie ciąć" przestrzeni.
Drzwi, które widać na drugim planie prowadzą do dalszej części poddasza. Tam prace są dopiero w planach.
 Po lewej - kawałeczek dziupli Bruna. Prace ciągle trwają.
Szafki wykorzystałam z naszej całościennej zabudowy z byłego mieszkania.
Nie wyobrażałam sobie tutaj innych lamp. Jedną już mieliśmy ze starego mieszkania, wystarczyło dokupić drugą.
Regał przemalowaliśmy. Gdy go kupiliśmy z drugiej ręki, był w odcieniu ciemnego drewna. Daliśmy mu drugie życie.
Po szafki z tego zdjęcia, jechaliśmy prawie 150 km na wystawkę wielkich gabarytów do Bielska.... ale to historia na osobny post ;)

U dziewczyn też jest biało. Mamy tę sama podłogę co w bawialni i biel również na ścianach. Nie wiem, czy pamiętacie, ale każda z moich córek wybrała sobie kolor. U Leny jest to RÓŻ, a dokładnie Powder Pink z palety Beckers Designer Colour.  Tak, tak, dobrze kojarzycie, to dokładnie ten sam, który pojawił się w kuchni :), ale wracając do tematu, zapraszam do Leny.
Cały pokój Leny potraktowaliśmy najpierw farbą podkładową Beckers Designer Primer. Następnie w ruch poszła farba biała i wspomniany wyżej róż (także dwie warstwy). Farba bardzo dobrze kryła i łatwo się nią malowało. Z resztą sami możecie zobaczyć w poprzednich postach, jak Babiszonki sobie świetnie radziły z malowaniem.


Szafa jest z pokoju Babiszonków ze starego mieszkania.
 Teleskop to nowa pasja Leny. Od dawna mówiła, że chciałaby podziwiać gwiazdy... Księżyc oglądany przez niego wygląda niesamowicie.
Łóżko Leny to rozłożony piętrus.
Krzesło to jedno z trojaczków, które były w naszej kuchni.
Ten ciemny stolik w rogu to pamiątka po prababci dziewczynek. Docelowo ma stanąć na nim maszyna do szycia, o której Lenka marzy.

Pokój Kini ma takie same wymiary jak pokój Leny. Jest jego lustrzanym odbiciem. Kinia oprócz bieli wybrała farbę w kolorze NIEBIESKIM, a dokładnie Satin Blue z tej samej palety Beckers Designer Colour. Położyliśmy również dwie warstwy tak jak przy różu u Leny. Jestem bardzo zadowolona z osiągniętego efektu.
Szafa pamięta jeszcze czasy mojego dzieciństwa. Miała na sobie już kilka kolorów. Ta wersja z tablicówką na środku najbardziej nam odpowiada.
U Kini, absolutnej fanki Barbie nie mogło zabraknąć domku dla lalek.
Regalik kupiłam używany, gdy Kinia miała kilka miesięcy. Odczekał swoje w piwnicy i znów nam służy.
Łóżko, to tak jak u Lenki część piętrusa. Skrzynkę mamy ze szkoły Babiszonków (pozostałość po akcji rozdawania jabłek dzieciom).
U Kini ustawiłam to biurko, które do tej pory Babiszonki używały razem.
Jeszcze sporo rzeczy pewnie się zmieni, tak to zawsze jest, że w czasie "mieszkania" wychodzi, co by się jeszcze przydało, albo co nam zawadza.

Jestem też pewna, że pokoiki Babiszonków jeszcze "obrosną" w dodatki i bibeloty. To jednak przychodzi z czasem. Nie ma co ozdabiać na siłę.

To tyle Kochani... i jakie wrażenia? Podoba się Wam Babiszonkowe pięterko?


piątek, 2 listopada 2018

o kuchni

Na pierwszy ogień będzie o kuchni. Jak ją zobaczyłam pierwszy raz to się załamałam
Była ona ciemna, mała i mega źle rozplanowana. Jednak gdy się nad nią pochyliłam okazało się, że mimo tego iż jest pomieszczeniem przechodnim ma dwie całkiem długie ściany, na których można by umieścić meble. Na trzeciej ścianie można przesunąć otwór drzwiowy i też uzyskać całkiem długą ścianę. Nie było też żadnych przeciwwskazań do powiększenia okna i tu momentalnie oczami wyobraźni zobaczyłam siebie serwującą obiad na tarasie... tym sposobem powstał wstępny szkic kuchni.



Jak się potem okazało upchniecie mebli i sprzętów uwzględniając moje wymagania wcale nie było takie proste. Lista wymagań:
- piekarnik w słupku
- długi blat roboczy
- dużo pojemnych szuflad
- szafki wiszące na jednej ścianie
- duża lodówka
- zabudowana kuchenka mikrofalowa
- miejsce do wspólnych posiłków lub odrabiania lekcji przez Babiszonki, gdy ja gotuje obiad
- koniecznie drzwi tarasowe

Ogólny koncept to biało, jasno z kapką czarnego i odrobiną surowości.
punktem wyjścia były kafelki. Od początku wiedziałam, że w mojej kuchni pojawią się heksagony na ścianie. To wokół nich budowałam resztę. Meble chciałam maksymalnie proste w kolorze białym. Takie miałam we wcześniejszej kuchni i sprawdzały się bardzo dobrze. Idealne dla mnie okazały się białe fronty VOXTORP z Ikei. Mają one wbudowany uchwyt, takie jakby wgłębienie od góry.  Blat też planowałam biały, ale ostatecznie po namowach Mr. G poparłam jego postulat, aby blat był w kolorze drewna. Tak w kolorze drewna, a nie drewniany. Obraz Babiszonków gotujących na drewnianym blacie nie wróżył niczego dobrego. Miałam mnóstwo obaw, że będą brzydkie plamy, których nie będzie się dało pozbyć. To kłóciło się z moim przekonaniem, że dom jest do mieszkania, a nie podziwiania, stąd też postawiliśmy na laminat.
Na podłodze są kafle. Mamy takie same na całym parterze. Duże 60x60 cm imitujące beton. Nie chciałam ciąć powierzchni rożnymi wzorami płytek. Ściany zaplanowaliśmy białe. Jasne i przestronne wnętrza to coś co uwielbiam. 
Tak dobrze widzicie. W kuchni jest kawałek kolorowej ściany. Nie mogłam się powstrzymać gdy zobaczyłam ten kolor na żywo. Powder pink od Beckersa skradł moje serce.

Jeśli chodzi o sprzęty AGD to świadomie zdecydowaliśmy się na wolnostojącą lodówkę, w końcu trochę nas jest. Te do zabudowy mają mniejszą pojemność. Chorowałam na SMEGa ale jego cena i raczej liche wnętrze skutecznie mnie zniechęciły. Piekarnik i indukcja miały być białe. Nie ukrywam sporo się naszukałam tych sprzętów w kolorze białym, które zmieściłyby się w naszym budżecie. Na szczęście  udało się (po pół roku użytkowania wiem, że biała indukcja to najlepsza decyzja jaka mogłam podjąć). Zmywarkę i mikrofalówkę mieliśmy ze starego mieszkania. Mikrofala jest wolnostojąca i teraz siedzi w szafce nad piekarnikiem. Jak wyzionie ducha kupimy pewnie taką do zabudowy. Na myśl o montowaniu zmywarki w słupku Ikei, pod piekarnikiem, dostaje dreszczy. Co się mój Mr. G nagimnastykował, żeby zmywarka miała front ( o matko i córko) wielkie pokłony dla Niego za to ostatecznie jest i działa.

Nadal brakuje jeszcze kilku elementów. Niektóre mam już wybrane, tylko czasu na realizacje brak. Innych wciąż poszukuje. Dawkuje sobie tą przyjemność urządzania. 
Moim zdanie wyszło nam całkiem fajnie, jak myślicie? 


Zastanawiałam się czy wrzucać konkretne nazwy i linki do produktów, ale uznałam, że by Was to przy nudziło. Jeśli macie jakieś pytania o kuchnie lub przedmioty, które w niej są, to śmiało piszcie. Chętnie odpowiem :)
Wrzucę Wam, tak dla przypomnienia, jak nasza kuchnia wyglądała gdy kupiliśmy ten dom.



wtorek, 28 sierpnia 2018

narobiło się

yyyyy no ten tego narobiło się no i jest nas trochę więcej.

stąd też mój brak aktywności tutaj. Ogarnęłam się już względnie (czas najwyższy) i postaram się tu bywać częściej. Napisze tylko, że już mieszkamy, także materiał na posty jest :P

środa, 31 stycznia 2018

MALOWANIE - ROZDZIAŁ PIERWSZY :)

Nasze ferie zimowe już za nami. Był czas na kino, teatr i nawet na szoping. Oczywiście lenistwa też nie zabrakło. Jednak chyba największe emocje u Babiszonków wzbudziła akcja malowanie.
Zaopatrzeni w wałki, korytka i pędzle podjęliśmy wyzwanie. Najpierw w ruch poszła farba podkładowa BECKERS DESIGNER PRIMER.
Radochy ogrom. Śmichów-chichów nie było końca. 
Babiszonki dzielnie pomalowały całą kuchnię. Jednak na więcej zabrakło im weny i siły, czyli standard u dzieci. Chcemy bardzo, no ogromniaście, no ale szybko się nam nudzi ;P
Oczywiście to przewidzieliśmy i zaopatrzyliśmy je w inne czasoumilacze, a sami walczyliśmy z resztą przestrzeni.
Wiadomo nie pomalowaliśmy wszystkiego na raz. Mr G miał jeszcze kilka sesji... ważne, że są efekty. 
Jak Babiszonki przekroczyły próg domu było jedno wielkie dziecięce łłłłaaaaałłłł :)
Powiem szczerze, że mnie efekt też zaskoczył ;P Wyszło lepiej niż sobie to wyobrażałam.
Do pomalowania kuchni
korytarza 
i łazienki
użyliśmy farby dedykowanej do pomieszczeń narażonych na zabrudzenia BECKERS DESIGNER KITCHEN & BATHROOM - w kolorze białym. Tworzy ona filtr nieprzepuszczający tłuszczów oraz zabrudzeń i stanowi barierę powstrzymującą rozwój pleśni i grzybów.

W strefie dziennej również zagościła biel.
Zastosowaliśmy farbę lateksową o pięknym matowym wykończeniu BECKERS DESIGNER WHITE. Jest ona odporna na promieniowanie UV, co daje długi efekt bieli. Dodatkowo można ją myć wodą z detergentem, dla mnie - matki dwójki (wkrótce trójki) dzieci - jest to bardzo pożądana cecha ;P
Tej samej farby użyliśmy w sypialni
jednak ścianę, która będzie za łóżkiem postanowiliśmy pomalować na szaro farbą BECKERS DESIGNER COLOUR. Nasz odcień to LIGHT GREY. Pisałyście mi w wiadomościach, że ten szary jest przepiękny. Mogę tylko przyznać Wam rację. Jest śliczny. Rasowa jasna szarość.
Generalnie parter jest bardzo jasny, spójny i monochromatyczny, tak jak chciałam. Jak Wam się podoba? Ja jestem z nas dumna, a najbardziej z mr G, bo to on odwalił największy kawał roboty. Bałam się malowania takiej dużej przestrzeni, jednak nie było tak źle. Każdy z produktów nakładaliśmy dwuwarstwowo. Farby dobrze kryły i były naprawdę wydajne. To jeszcze nie koniec malowania u nas. Po tym pierwszym malowaniu jestem dużo spokojniejsza. Wiem, że kolejny etap malowania reszty parteru i poddasza to nic strasznego ;P





sobota, 27 stycznia 2018

jakie drzwi... ratunku!!!!

Dziś tak ekspresem. Piszę, bo liczę na Wasz głos doradczy.
Otóż muszę wybrać drzwi. Zawsze myślałam, że wiem czego chce. Mają być proste, białe i bez przeszkleń. Niby wszystko jasne, ale kurczaki znalazłam 3 modele, które są w moim guście i nie potrafię się zdecydować. Z resztą, co ja się będę rozpisywać... pokaże Wam. Może zechcecie oddać głos (np. w komentarzu) na któryś model, bo ja już wariuje!
1                       2                           3
źródło: internet

Nie jest łatwo, prawda?  Ja w Was wierzę, nie zostawicie mnie, więc jak, które wybrać?