piątek, 31 sierpnia 2012

czwartek, 30 sierpnia 2012

już?? nie....

już?? nie... a jednak tak. To już 4 lata minęły od tego dnia
a ja ciągle chce więcej i więcej...

wtorek, 28 sierpnia 2012

obłęd

Te dwa ostatnie tygodnie to po prostu obłęd. Kinga bije jakieś rekordy, chyba. Do perfekcji opanowała pełzanie. Zaczęła raczkować. Co piątek pojawia się u nas ząb (mamy dwa w stylu króliczym). Pięknie spaceruje trzymana za rączki, w wybranym przez siebie kierunku i jakby tego wszystkiego było mało dziś obudził mnie taki widok
 aaaaaaaaaaa szok 
jak ona szybko się uczy

czwartek, 23 sierpnia 2012

narkotyk

Dzieci są jak narkotyk
Uzależniają nas od siebie, nie możemy bez nich żyć.
Odurzają swoja miłością, więc chodzimy na ciągłym haju.
Mamy dzięki nim totalny odlot, gdy przenosimy się z nimi w świat fantazji.
Pozwalają  zapomnieć o problemach.....
to najzdrowsza z możliwych używek :P


ps. zapraszam do SZPERu, tam kolejne rzeczy które mogą być Wasze :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

o ząbku, cukrze i POBIERACZKU

Dziękuje Wam za wsparcie.
Problemy chowam do kieszeni, muszę je lepiej upchnąć, żeby znów nie wylazły. Niestety jest to coraz trudniejsze.
Uwaga uwaga od piątku mamy zębola. Pierwszego Kingowego -> prawa górna jedynka :D
Upały powróciły, duchota straszna.
mr. G na popołudniówkach my kisimy się w domku i raczymy soczkami
Lenuśka nie ogranicza się do soczków, wtrynia tez cukier zdobiący szklankę
Lenka to kostki cukru traktuje jak cukierki, chrupie jak szalona. Po mnie tego nie ma, bo ja nie przepadam za zjadaniem samego cukru, chyba to sprawka mr. G 
a Wy wyjadaliście kiedyś cukier z cukierniczki? 
przyznać się proszę!!!


ps. chciałabym Was jeszcze ostrzec. Jeśli kiedykolwiek, gdziekolwiek zobaczycie napis POBIERACZEK.PL uciekajcie gdzie pieprz rośnie.  To naciągacze. Kuszą atrakcyjnymi rzeczami do pobrania, w moim przypadku były to wzory szydełkowe. Człowiek się loguje, a wszystko znika pobrać nic się nie da. Niby ma się darmowe konto na 10 dni próby, a oni potem żądają zapłaty, bo automatycznie uaktywniają konto płatne jeśli w ciągu tych 10 dni się nie zrezygnuje z darmowego. Oczywiście informacja o tym jest tak umieszczona w regulaminie, że tylko prawnik zrozumie o co chodzi. Zostali wielokrotnie ukarani przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i dalej szukają naiwnych, którzy jednak im zapłacą. Teraz gnębią również mnie. Po konsultacji z Rzecznikiem Praw Konsumenta  wiem, że płacić nie muszę, ale słać @ i straszyć będą nadal. Więcej na ten temat możecie przeczytać np. tu 
Czy ktoś z Was, lub z Waszych znajomych też miał z nimi do czynienia?

sobota, 18 sierpnia 2012

strach.....

foto by mr. G
Ciemne chmury wciąż nad nami krążą.
Boję się......
Kiedy będzie czas na moją tęcze?
Jest mi coraz ciężej.
Czy dotrwam???


słucham, a łzy płyną same

piątek, 17 sierpnia 2012

urlopowicze pełną gębą

Wyobraźcie sobie, że ja nadal nie ogarniam. W życiu nie spodziewałam się tego, że powrót do normalnego życia po dwóch tygodniach szaleństw wszelakich jest taki praco i czasochłonny. Ściana płaczu (sterta prania na pralce) nadal jest rozmiarów ogromnych i wydaje się nie zmniejszać. Mieszkanko małymi kroczkami doprowadzam do satnu normalności. Szydełkowa praca ciągle wre, trzeba nadrobić zaległości. Na blogu post raz na tydzień no hańba po prostu, a u nas tyyyle się dzieje. Was też nie mam czasu porządnie poodwiedzać, ale chyba widać już światełko w tunelu (i to wcale nie jest pociąg :P). Mimo tych wszystkich zaległości, nie żałuje ani sekundy. Te nasze dwa tygodnie były po prostu CUDOWNE. 
To były najpiękniejsze i najbardziej niezorganizowane wakacje mojego życia. 
Pierwotnie planowaliśmy wypad do jakiejś agroturystyki ze zwierzątkami basenem, itp. jednak kalkulacja kosztów i sieknięcie w plecach mr. G upewniło nas w tym, że wyjazd to nie najlepsze rozwiązanie. Jak już wiecie pierwszy tydzień to były szaleństwa działkowe, a drugi... Drugi tydzień był spełnianiem marzeń, sponsorowanym przez literkę L. 
To Lenę pytaliśmy na co ma ochotę i to robiliśmy. Nieważne było pranie, sprzątanie zmywanie itd. Szliśmy na totalny żywioł. Szaleliśmy całymi dniami wracając wieczorkiem pełni radochy i okropnie zmęczeni.
[ten post będzie dla jeszcze bardziej wytrwałych niż ostatnio :P ale sami chcieliście jeszcze...]

Zaliczyliśmy mega wyczekane przedstawienie ukochanej bajki Jaś i Małgosia

Tradycyjny po przedstawieniowy taniec radości tez był





Pierwsze spotkanie Kinii z piaskiem


Na festynie z okazji dni miasta zakupiliśmy latawiec (kolejny must have odfajkowany) i odlotowo kolorową watę cukrową



Trafiliśmy też do ZOO




Lody musiały być obowiązkowo


Karmienie kózek to jest to co tygryski lubią najbardziej :D











Ja ciem nad duuuzią wode.... no to pojechaliśmy. Obie dziewczynki były pierwszy raz nad jeziorkiem. Jeszcze nie zdążyliśmy odjechać a Lena pytała kiedy znowu tu przyjedziemy.










na brzegu też się nie nudziliśmy


Lena umówiła nas na spotkanie ogrodowe z ciocią (tą najfajniejszą) od dużego basenu
 (uwielbiam ten kilkudniowy zarost u mr. G)









Otworzyliśmy (u basenowej cioci) małą myjnie samochodową ;P



Na koniec postanowiliśmy wyciszyć się na działce

mieliśmy na działce gościa
 Lena była nim oczarowana
Był jedynym kociakiem, który się nas wariatów, nie bał. Tak w ogóle to sąsiadów mamy czworo.

No. To by było na tyle. 
Uprzedzałam, że będzie ciężko dotrwać do końca.
Uroczyście obiecuje, że teraz będzie mnie tu więcej.
dobrego dnia