poniedziałek, 13 października 2014

dziki pęd

Nie jestem perfekcyjna. Dużo mi do perfekcyjności brakuje, nie cierpię z tego powodu. Dotarło do mnie, że nie można być świetnym we wszystkim.
Może nie jestem na czasie, ale dziwi mnie ten wszędobylski wyścig. Nie rozumiem po co ścigać się kto ma coś pierwszy, albo chęć posiadania lepszej rzeczy niż koleżanka, mimo że wcale ta rzecz nie jest nam potrzebna, wtf??? po co?
Już wspominałam, że po moim choróbsku zostały mi ogromne zaległości i to nie te blogowe, a organizacyjno-porządkowe. Działam, cóż że jest to metoda małych, a może nawet micro kroczków, ważne że działam. Cieszy mnie każdy skreślony podpunkt z listy zadań, nawet ten najmniejszy.
Ogromnie ważne jest dla mnie poczucie, że to ja decyduje o moim życiu, a nie ktoś inny. Dlatego taki dziki pęd jest dla mnie poniekąd ubezwłasnowolnieniem na życzenie. Nie potrafiłabym sobie serwować takich atrakcji.
Lubię za to serwować w domu wypieki. Kręci mnie zapach ciasta opanowujący cały dom, kojarzy mi się z bezpieczeństwem i przytulnością. Dlatego wymyśliłam sobie, żeby zawsze w weekend piec jakieś ciasto. Tak właśnie wczoraj po raz kolejny piekłam murzynka. Piekę kiepsko, w tej dziedzinie to mr, G wiedzie prym. Jednak czasem tak mam, że po prostu muszę i koniec. Tak mnie naszło jakiś czas temu i w jeden dzień debiutowałam z murzynkiem (przepis)

i jakby tego murzynkowego szaleństwa było mało zmajstrowałam jeszcze pasztet z cukinii(przepis). Na punkcie którego oszalałam.

Mr.G nie wierzył w to co się dzieje. Nadal nie ustaliłam czy murzynek był tak nie dobry czy wpędziłam go w kompleksy,ale dwa dni później zrobił ulubione ciacho Leonity i moje: Królewca


aaaaa i nie myślcie sobie, żeśmy perfekcyjni. Babiszonki nakarmione w przedszkolu, a my dziś na obiad mieliśmy kuksu z odgrzewanym kotletem z wczoraj. Szkoda było marnować takiej pogody, plac zabaw wzywał.

Swoją drogą jestem pewna, że Wy tez macie takie kulinarne grzeszki ;P

1 komentarz: