Były i się zmyły. Co roku wydaje mi się, że mam do nich tyle czasu, a zawsze z czymś nie zdążę. Plan produkcji ozdób został zrealizowany w połowie. W przyszłym roku startuje już po święcie zmarłych żeby wszystko na choinkę zdążyć stworzyć. Mimo to, te święta spędziłam tak jak chciałam. było cudnie. Rodzinnie, leniwie, bez codziennej gonitwy ale z naszym zakręceniem. No bo przecież u nas nic nie jest normalnie. Mr. G po kolacji wigilijnej chwycił jakiś dziki, dwudniowy, totalnie rozkładający wirus. Codziennie, mimo próśb i gróźb znikał popcorn z choinkowego łańcucha. Choinka po "drobnej" pomocy Kini poprzytulała się z podłogą. Lena opracowała swój tekst kolędy:
chwała na wykokości
chwała na wykokości
a to zbój, a to zbój
na ziemi.
no i nie wytłumaczysz, że tekst jest innym. Generalnie kolędy spodobały jej się bardzo w kąpieli śpiewa zawsze że odda Jezuniowi klocki lego i misia pluszowego :D
a tu kilka migawek z naszego świątecznego czasu
ps. Pierwsze przedstawienie z kukiełkami zaliczone. Udział wzięli dzidzi Bozia, św. Mikołaj, i renifer. Niestety ten ostatni zwiał jak usłyszał o zdjęciach :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz