W piątek skończyłam fizjoterapię. Podczas siedzenia w polu magnetycznym czytałam książkę, bo żal tak bezczynnie siedzieć. Właśnie w piątek nie potrafiłam powstrzymać się od śmiechu czytając:
Ewa dwudziestą minutę stała przy stoliku w pełnej gotowości do wyjścia.
- Muszę lecieć, ale jeszcze Wam coś a propos facetów opowiem. Wiecie jaki mój mąż jest głupi?
Znałyśmy jej męża. Głupi na pewno nie był, mogłyśmy sobie jednak łatwo wyobrazić, że nie nadąża za małżonka.
- Jakoś na początku lata to było...Wjechałam do garażu, a zapomniałam, że mam na dachu rower mojego dziecka.
Jęknęłyśmy zgodnym chórem.
- No co?-wzruszyła ramionami - Zdarzyło mi się!
Jasne zdarzyło się. Znowu jej...
- Dzwonię do niego i mówię: "Kochanie najdroższe! Daj mi jakieś namiary na ludzi do naprawiania bram garażowych, klepania samochodów i na sklep z rowerami". Zatkało go, jakbym nie wiem o co prosiła! Tak go zatkało, że aż myślałam że nas rozłączyło. W końcu go odetkało i spytał co się dzieje. To mu mówię: " Nie uwierzysz! Wjeżdżam przed chwila do garażu, a tu nagle spod sufitu wyskakuje mi rower! Prosto na tylną szybę i bagażnik". I zgadnijcie, o co on mnie zapytał? - zawiesiła dramatycznie głos.Odczekała chwilę, a że wszystkie milczałyśmy, dokończyła: - On mnie zapytał: "A co z rowerzystą?".
No po prostu uwielbiam te Dziewczynki - bohaterki książki Babskie gadanie
ich losy można też śledzić w książce Wieczór panieński, o której już wspominałam.
Zaczęłam od końca, bo Babskie gadanie powstało wcześniej, ale co tam. Czyta się świetnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz