Ja chciałam odpuścić, ale mr. G się uparł. ŻUR pali co roku odkąd pamięta no i tym razem nie mogło być inaczej. Ciesze się, że czuł się na siłach, miał ochotę, no że po prostu mu się chciało. Myślę, że zrobił to dla Tych dwóch małych kobitek, a nie z własnego przyzwyczajenia, ot cały ON... właśnie za to go uwielbiam.
EDIT
Palenie ogniska w ostatnią środę przed Wielkanocą towarzyszyło mi od zawsze. Z klasa z podstawówki już 3 dni wcześniej szykowaliśmy ogromne ognicho na ŻUR, bo im większe tym lepsze. O tradycji palenia żuru słów kilka
Palenie żuru to obrzęd, dzięki któremu pozbywano się wszystkiego, co złe. - Zbierano pakuły i inne śmieci związane ze starym rokiem - bo z wiosną rozpoczyna się nowy rok rolny i rodzi się nowe życie. Potem nawlekano to na miotły lub wicie wierzbowe, podpalano i biegano po polach – powiedział Bogdan Jasiński, etnograf z Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz