czwartek, 5 kwietnia 2012

ŻUR

Wiecie o czym będzie mowa? Na pewno nie o żurku jako zupie. Będzie o paleniu żuru. Na moich terenach istnieje tradycja palenia ogniska w środę przed Wielkanocą. Kiedyś palono ogniska aby pozbyć się wszystkiego co zbyteczne, np starych rupieci, gałęzi pozostałych z przycinania drzew owocowych itp.
Ogień to symbol oczyszczenia i radości.
Ja palę żur od podstawówki. Pamiętam jak już tydzień wcześniej zaczynaliśmy przygotowania zbierając gałęzie w lesie. Nie wyobrażam sobie wielkanocnych przygotowań bez tego rytualnego ognicha. Jako, że Lenusia jest fanką grillowanych kiełbasek, nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności wciągnięcia jej w żurową tradycję. Dzień przed ŻUREM (we wtorek) Lena wybrała się na farmę (czyli do moich teściów) i pomagała w przycinaniu drzewek. Sama dzielnie stała na drabinie i próbowała co nieco uciachać. Przyleciała do domu zachwycona mówiąc, że ma duży stos i jutro zrobi ognisko z kiełbaskami :)
Nastała środa i Lena od rana nawijała o ognisku. Po obiedzie wybraliśmy się już całą 4 na farmę. Lena odrazu przystąpiła do prac
Lenka żadnej pracy się nie boi
Woda to Leny żywioł Ci co do nas zaglądają na pewno o tym wiedzą. Tak więc i tym razem nie obyło się bez pultania
Ślady wodnych zabaw pozostały na Lenusi w postaci mokruteńkich rękawów. Na szczęście przezorni rodzice mieli coś do przebrania i można było szaleć dalej...
Rośnie nam kobieta siłacz ;P
Były także wcześniej już wspomniane kiełbaski
Lenka nie mogła się doczekać kiełbasek. Jak już przyszło co do czego wrąbała całą!
To popołudnie było baaardzo udane :)
 Lenkowa mina chyba nie pozostawia wątpliwości.
Napewno w przyszłym roku również będziemy palić żur. Będzie pewnie jeszcze weselej, bo Kika doda swoje trzy grosze. Tegoroczna imprezkę cała przespała oczywiście w wózku w okolicach ogniska :)
a może i Wy w przyszłym roku będziecie palić żur? hmmm?
Szczerze Was do tego zachęcam, zabawa jest przednia :D

dobrego dnia Wam życzę

10 komentarzy:

  1. I tu mnie masz...pierwsze słyszę o czymś takim...ale podoba mi się "Palenie żuru"- na pewno bym to polubiła...bo żuru jako takiego nie znoszę:P

    Liczę dziś na wizytę listonosza...wczoraj cisza...

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ psikus;) widząc tytuł zdecydowana by napisać pyyychota;) no cóż, kiełbaski rewanżują tytułowy żur, więc piszę pyyychota;) tak jak napisałaś Lenka żadnej pracy się nie boi, swietnie sie przy tym bawiąc;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy o takim zwyczaju nie słyszałam , ale sądząc po minie Twojej Córuni zabawa musiała byc pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, ależ u Was musi być ciepło patrząc na strój Leny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze słyszę o takiej tradycji, to bardzo fajny pomysł :) Lenka - przesłodka!
    Pozdrawiam Was cieplutko i Wesołych Świąt życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. No to o tym jeszcze nie słyszałam do tego czasu!Ciekawa tradycja i widać, widać jaka frajda dla najmłodszych(i pewnie nie tylko;)Lena pracowita dziewuszka!Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez nie znam takiej tradycji, może fajnie byłoby zacząć ;) Fajniutka ta Twoja Lena :)
    Radosnych Świąt Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tekże pierwsze słyszę o tej tradycji.
    Swoją drogą dobra okazja na wiosenne oczyszczenie podwórka.
    Widzę, że pogoda Wam dopisała, bo u nas całą środę padał deszcz ze śniegiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajna tradycja i fajnie że przekazujesz ją córkom. Ja pamiętam z dzieciństwa, że u mojej babci na wiosnę też zawsze paliliśmy ognisko i może to był właśnie ten tradycyjny "żur" a ja wcale o nim nie wiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja uważam że wszelakie zwyczaje i tradycje są super, choćby palenie żuru (oczywiście pierwsze słyszę ;)) gdy byłam dzieckiem robiło się wielkie ognicha na zielone świątki (chyba, nie pamiętam już kurczę) i cała wiocha brała w nich udział... cóż, teraz już zadnych zwyczajów nie ma w naszym życiu :/

    OdpowiedzUsuń