a ku ku... tu jestem
Intensywnie nadrabiam zaległości spowodowane weekendową nieobecnością. Wybraliśmy się do parku, no bo ileż można na działkę chodzić. Wszystko może się przejeść. Lena nadal w rowerowym szale, pędzi już jak torpedaZ babiszonków robią się totalne papużki nierozłączki, gdzie jedna tam druga.
Kwiatuchy wszelakie nie pozostaną nie zauważone.
Kinga namiętnie je kolekcjonujeLena też uwielbia zbierać kwiatki i tworzyć z nich bukieciki. Oto jeden z ostatnich łupów
Tym sposobem zawsze mamy świeże kwiatki w domu :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz