Było naprawdę gorąco, więc płyny trzeba było uzupełniać
Gdy dotarliśmy na farmę, Lena była bardzo zdziwiona, że może chodzić na bosaka. Nie mogła uwierzyć ja dotknęło ją takie szczęście. Przez cała zimę w domu ściągała skarpety i chciała na bosaka biegać, a my się wkurzaliśmy, a tu nagle rodzice mówią, że może chodzić na bosaka i to w dodatku na dworze.....
No i nareszcie najbardziej wyczekany moment......wodowanie
Tak więc pierwsze wodowanie (w wersji mini) w tym roku zliczone. Lenka w 7 niebie, pyta o więcej.
Nasze dziecię tak się wypluskało, tak się naganiało, że nastąpiło uwstecznienie. Lena władowała się to wózka Kiki i stwierdziła, że jest małym dzidziusiem i jedzie do domu w wózku. Już chciałam brać Kikę do chusty, aby pojazd udostępnić naszemu "nowemu" dzidziusiowi, gdy przypomniało nam się, że na farmie mamy wózek terenowy. Lenka zajęła terenowca, Kika powróciła na swoje włości i tak wyglądała nasza ekipa w drodze powrotnej
Oczywiście łupy kwiatowe muszą być ;) tym razem padło na gałązeczki jabłonki. Teraz pięknie pachną nam w domku.
mr. G jest w pracy (ma nadgodziny) na szczęście tylko do 14 więc popołudnie jest nasze. Mam nadzieję, że będzie równie pełne wrażeń co wczorajsze.
życzę Wam dziś wielu pozytywnych wrażeń
pędzę poświrować z moimi babiszonkami
ps. dzięki mojemu mr. G coś fantastycznego doszło do skutku. Jestem przeszczęśliwa, ale o tym co i jak dowiecie się wkrótce
dzieciaki uwielbiaja wode..bloto...biegac na bosaka ...cudna ta wolnosc i swoboda....sama radosc......pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńUwielbiam zaglądać do Was. Tak, dzieciakom niewiele do szczęścia potrzeba a nam zdarza się uszczęśliwiać je na siłę. U mnie póki co basenu brak, bo te z poprzednich lat sflaczałe jak moje ramiona, ale mamy niezastąpioną wanienkę kąpielową ;)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam chodzić na bosaka!! Wcale a wcale się Lence nie dziwię!!!
OdpowiedzUsuńZawsze na działce gramy na boso w babingtona! W tym roku dopiero jesienią zamierzam :D się doczekać nie mogę!
ach, i mnie się marzy wodowanie ;)
OdpowiedzUsuńKto nie lubi chodzić boso! I moczyć pupencji w upalne dni :)))
OdpowiedzUsuńHa! Pięknie!!!
OdpowiedzUsuńA to z byciem małą dziudziunią ost też przerabiamy:)
Mimol się tak wycfaniła ,że bywa mała dziudziunią gdy chce być noszona, szuka smoczka któtego nigdy nie stosowała... a czasem bywa dużą "dzieńczyną", jak mawia...
Boski wypad:)
Cieszę się! Oby u was takich jak najwięcej!!!!
całuchny!
Całusy Rodzinko! My też śmigamy boso cały weekend:)
OdpowiedzUsuńJak zawsze wyprawa iście udana;)))My też juz majówkowe wodowanie mamy za sobą;))) jak spojrzałam na te mlecze to nie zazdroszczę, Marika połowę ubrań poplamiła mi tymi 'kwiatuszkami'...;((( pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj jakie fajne wodowanie.... pozdrawiam Pstro
OdpowiedzUsuńA my się lenimy pracowicie ;) Świetne ma Lenka ogrodniczki. Jeszcze więcej wodowania!
OdpowiedzUsuńPozwolisz że dodam do obserwowanych :) lubie takie klimaty jakie przedstawiasz na blogu a zdjęcia są piekne!
OdpowiedzUsuńPoza tym ja tez musze sie stac dietujaca mama :D Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie www.pod-czworka.blogspot.com