wtorek, 1 maja 2012

wodowanie

Wczoraj był wypad na farmę. W z powodu moich problemów wagowych uparłam się, żebyśmy poszli pieszo. Dowódca grupy - Mr. G zgodził się, a Lena zażyczyła sobie rowerek. Spakowaliśmy najpotrzebniejszy dobytek i wyruszyliśmy w trasę. Na farmę mamy ok.3km. Po drodze Lena postanowiła zrywać, a potem wąchać kwiatuszki, bo bardzo je lubi, więc rowerek poszedł w odstawkę.
Było naprawdę gorąco, więc płyny trzeba było uzupełniać
Gdy dotarliśmy na farmę, Lena była bardzo zdziwiona, że może chodzić na bosaka. Nie mogła uwierzyć ja dotknęło ją takie szczęście. Przez cała zimę w domu ściągała skarpety i chciała na bosaka biegać, a my się wkurzaliśmy, a tu nagle rodzice mówią, że może chodzić na bosaka i to w dodatku na dworze.....
No i nareszcie najbardziej wyczekany moment......wodowanie
Tak więc pierwsze wodowanie (w wersji mini) w tym roku zliczone. Lenka w 7 niebie, pyta o więcej.
Nasze dziecię tak się wypluskało, tak się naganiało, że nastąpiło uwstecznienie. Lena władowała się to wózka Kiki i stwierdziła, że jest małym dzidziusiem i jedzie do domu w wózku. Już chciałam brać Kikę do chusty, aby pojazd udostępnić naszemu "nowemu" dzidziusiowi, gdy przypomniało nam się, że na farmie mamy wózek terenowy. Lenka zajęła terenowca, Kika powróciła na swoje włości i tak wyglądała nasza ekipa w drodze powrotnej
Oczywiście łupy kwiatowe muszą być ;) tym razem padło na gałązeczki jabłonki. Teraz pięknie pachną nam w domku.
mr. G jest w pracy (ma nadgodziny) na szczęście tylko do 14 więc popołudnie jest nasze. Mam nadzieję, że będzie równie pełne wrażeń co wczorajsze.
życzę Wam dziś wielu pozytywnych wrażeń
pędzę poświrować z moimi babiszonkami


ps. dzięki mojemu mr. G coś fantastycznego doszło do skutku. Jestem przeszczęśliwa, ale o tym co i jak dowiecie się wkrótce

11 komentarzy:

  1. dzieciaki uwielbiaja wode..bloto...biegac na bosaka ...cudna ta wolnosc i swoboda....sama radosc......pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam zaglądać do Was. Tak, dzieciakom niewiele do szczęścia potrzeba a nam zdarza się uszczęśliwiać je na siłę. U mnie póki co basenu brak, bo te z poprzednich lat sflaczałe jak moje ramiona, ale mamy niezastąpioną wanienkę kąpielową ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam chodzić na bosaka!! Wcale a wcale się Lence nie dziwię!!!

    Zawsze na działce gramy na boso w babingtona! W tym roku dopiero jesienią zamierzam :D się doczekać nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  4. ach, i mnie się marzy wodowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto nie lubi chodzić boso! I moczyć pupencji w upalne dni :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha! Pięknie!!!
    A to z byciem małą dziudziunią ost też przerabiamy:)
    Mimol się tak wycfaniła ,że bywa mała dziudziunią gdy chce być noszona, szuka smoczka któtego nigdy nie stosowała... a czasem bywa dużą "dzieńczyną", jak mawia...
    Boski wypad:)
    Cieszę się! Oby u was takich jak najwięcej!!!!

    całuchny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Całusy Rodzinko! My też śmigamy boso cały weekend:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze wyprawa iście udana;)))My też juz majówkowe wodowanie mamy za sobą;))) jak spojrzałam na te mlecze to nie zazdroszczę, Marika połowę ubrań poplamiła mi tymi 'kwiatuszkami'...;((( pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. oj jakie fajne wodowanie.... pozdrawiam Pstro

    OdpowiedzUsuń
  10. A my się lenimy pracowicie ;) Świetne ma Lenka ogrodniczki. Jeszcze więcej wodowania!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pozwolisz że dodam do obserwowanych :) lubie takie klimaty jakie przedstawiasz na blogu a zdjęcia są piekne!
    Poza tym ja tez musze sie stac dietujaca mama :D Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie www.pod-czworka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń