Szafowon pojawił się u nas za sprawą Mamy Pisarki. Nasz egzemplarz w szafie nie zamieszkał. Siedzi na półeczce w łazience i pięknie nam pachnie. Ja łapię się na tym, że rogal pojawia mi się na buźce, gdy widzę naszą pachnącą sówkę.
Szafowona dostałam jako nagrodę pocieszenia za wytrwałość w konkursie Mamy Pisarki. W paczusi były też dwa tomiki poezji przez Mamę Pisarkę spłodzone. Dziś wieczorem planuje się w nich zaczytywać (winko już kupione).
trzymajta się.
my pędzimy na farmę........
Farma;))) po dziś dzień mnie rozbraja to stwierdzenie;))) sówka super, a jeszcze bardziej super że pachnie;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:))0wy pachnaca sowke dostalyscie szczesciary:)))))ja sobie dzisiaj lakier do paznokci na pocieszenie kupilam,wlasnie wrocilismy z miasta i jak zobaczylam te stado dzikich krow latajacych po sklepach to mi sie odechcialo ,no ale jak mezus funduje to trza wykorzystac okazje:)))))buziam was i wasza sowke teraz lece stopki lakierowac:)))))
OdpowiedzUsuń:))))))))) cudniasty gifcior! i że pachnie w dodatq...bombiasto:D
OdpowiedzUsuńPikne panie cy:) na planie jedna:)
cmokam i wlec na ciachurine bo piekę z jabzolem biszkoptiszona:)
Wow...ale kapitalna sowa:)))Muszę podpytać Mamy Pisarki co tam w środku jest:)
OdpowiedzUsuńOch, och, bardzo mi miło. Łazienkowa sowa :)
OdpowiedzUsuńA w środku jest fizelina i ziarenka z saszetek Pachnącej Szafy.