niedziela, 22 lipca 2012

wzloty i upadki

Udało się. Babiszonki zdążyły się wykurować przed kolejnym przedstawieniem. Jednak o mały włos nigdzie byśmy nie pojechali, bo Lena postanowiła dać upust swoim emocjom i frustracjom prezentując swoją bogatą gamę pisków, krzyków, wydarć i rożnych takich to wszystko okraszone było wspaniałą choreografią pełną obrotów, wymachów i podskoków z elementami kaskaderskimi (kontrolowane upadanie, rzuty w przestrzeń z finałem na łóżku, itp). Po takim występie nie mieliśmy sił jechać na spektakl, ale jakoś zebraliśmy się w sobie i wyruszyliśmy.
Niestety na spektakl się trochę spóźniliśmy, przez te Lenkowe zagrywki i tak w czwartek byliśmy na teatrzyku pt. Opowieści Wagantów. Przedstawienie to było z udziałem ludzi i lalek. Lale te były niesamowite, bo.. uwaga, uwaga... recyklingowe. Podbiły one moje serducho, Lenuśkowe chyba też. Po występie można było podejść do kukiełek, każdą zobaczyć dotknąć i zrobić sobie z nimi zdjęcie.
Poznaliśmy niedobrego skrzata o imieniu Titelitury
Komentarz Lenki: mamuś mamuś tio ten niedobli co chciał zablać dzidziusia...
a dzidziuś ten był wnuczkiem Młynarza
Młynarzowe łapki mnie rozbroiły :D
Jedyną typową kukiełką był córka młynarza, widoczna na II planie wraz z wiejską kobieciną.
Lenka z kolei zainteresowała się diabłem, który był zrobiony z miecha do podsycania ognia, dzięki czemu miał ruchome usteczka
Mnie całkowicie rozłożył na łopatki przewoźnik rzeczny
Miał wypasiony tułów ze szklanego baniaka i dredy wykończone sztucznym bluszczem, czyż nie jest czadowy??
Możliwość kontaktu z kukiełkami to strzał w 10. Wszystkie dzieciaczki szalały.
Po przedstawieniu L. zapragnęła krótkiej sesji
Wiem, że Leonita lubi wychodzić na dwór. Nie spodziewałam się, że przez ten chorowity tydzień aż tak bardzo stęskniła się za podwórkowymi szaleństwami. Zaraz po wyjściu z domu kultury Lena oszalała ze szczęścia, że nareszcie jest na dworze i nikt jej nie mówi, że ma iść do domu lub do auta. Po prostu pełnia szczęścia. Z tej okazji chyba odstawiła taniec radości, po wcześniejszym przed wyjazdowym nafochaniu nie było już śladu.
Lenka odkrywała chyba zalety bycia na świeżym powietrzu na nowo. Miała oczy i uszy otwarte jak nigdy, interesowała ją dosłownie wszystko.
Przy czym była niesamowicie grzeczna. No bo sami powiedzcie czy to normalne, żeby dziecko stało i się zastanawiało jak przejść, żeby nie zamoczyć bucików???? u  nas to ewenement, ciekawe czy się jeszcze kiedyś powtórzy.
Dzień uważam, za bardzo udany mimo Lenkowych występów. Ten przed wyjazdowy szał to pierwszy tego rodzaju ekstremalny odpał w jej życiu i mam nadzieję, że więcej takich nie będzie. Choć to chyba niemożliwe, żeby to był jeden jedyny, w takim razie niech ten następny będzie baardzo odległej przyszłości. Z perspektywy czasu uważam, że to było takie odbicie od dna, bo teraz z dnia na dzień L. coraz więcej mówi o tym co czuje, mówi co chce, co jest nie tak, zamiast odrazu się obrażać i wyć, co do tej pory było jednym z jej ulubionych zagrań w sytuacjach dla niej niezrozumiałych lub gdy coś było nie po jej myśli. Nie mam tu na myśli awantur w sklepie, bo takowych u nas praktycznie nie ma. U nas największym problemem były sytuacje gdy coś dzieję się nie po Lenkowej myśli, której co gorsza jeszcze nie wypowiedziała. Teraz zanim całkiem się rozpłacze stara się wytłumaczyć co sprawia jej przykrość, choć nie zawsze się to udaje. Czeka nas na tej płaszczyźnie jeszcze dużo pracy. Ważne, że podążamy w dobrym kierunku.
aaa zapomniałabym jeszcze Lenuśkowy skarb, czyli znalezione szyszeczki
no nie, ale się rozpisałam. 
dziękuje wytrwałym :D
teraz pędzę na kawkę i ciacho.
miłego wieczorku pełnego wzlotów, upadki sobie podarujcie :P

17 komentarzy:

  1. Kochana takich pięknych bucików to nikt nie chciałby zamoczyć!!!!
    uśmiałam się z Lenkowych występów przed- teatralnych... a kukiełki rzeczywiście świetne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenka moczy wszystko buty ubrania, jak leci.
      a dwa dni temu pobiła rekord. wzięła właśnie te swoje sandałki i sru z nimi pod kran bo są brudne, choć nie były. myślałam ze mnie coś trafi

      Usuń
  2. Matko jakie te kukiełki fantastyczne...uwielbiam takie przedsięwzięcia:))))
    Lenkowa histeria mnie rozbawiła chociaż wiem że wam do śmiechu na pewno nie było..ale musiało to zabawnie wygladać...musiał chyba rozładować to i owo:)))

    Buuuziaki:***
    PS. Lenka fantastycznie ubrana:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nam zabawnie nie było bo nie dało się jej uspokoić prawie wymiotowała z płaczu, co jeszcze nigdy się jej nie zdarzyło. na szczęście to za nami

      Usuń
  3. Fantastycznie są takie spektakle,kukły-super!
    Lenka ma śliczne sandałki(sama bym takie chciała):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenka wielbi te sandałki miłością ogromna najchętniej by w nich spała

      Usuń
  4. Lenuska widac przejeta ,ze mogla takie kukielki czadowe dotknac :Pjest fantastyczna dziewczynka i jaka modnisia
    kusiolki telepertuje:****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenka bała się aktorów którzy chodzili za nią po scenie "obsługując" inne dzieci.

      Usuń
  5. jak zwykle lenka na zdjeciach urocza i bardzo fotogeniczna...obcowanie dzieci ze sztuka to cudna sprawa...a napady zlosci sa normalne w tym wieku..budzi sie przeciez indywidualnosc....pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ mieliście bombowy dzień! Kukłami się zachwyciłam!
    Zdjęcia Lenki od razu dodają człowiekowi energii!! :)
    Tylko jakie ja tam ciacho czytam na dole? ;) Ja tu po inspirację dietetyczną przychodzę - lubiłam dietON :)) - a tu - nic dodać nic ująć tylko grzeszenie... no ja tu chyba palcem pokiwam :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja droga dietetycznie Cię zainspiruje a jak. ciacho było ale nie z kremem tylko z owocami :D a w dodatku tylko malutki kawałeczek na smak.
      mówisz, że lubiłaś dietON hmmm może do niego powrócę??? muszę to przemyśleć

      Usuń
  7. taki jak lubię najbardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie Lenka wyglądała :))) A dzień mieliście niesamowity!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. A jakie Lenka ma świetne buciki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna przygoda z tymi lalkami! Naprawdę Wam zazdroszczę tych przedstawień. Co do dogadywania się, mnie J.J. rozkłada na łopatki, kiedy go pytam, co jest nie tak i dlaczego jest smutny lub zły, a on mi odpowiada: "tejaz płacze".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenka ma nowe hasło: czemu mnie tak denejwujesz.

      Usuń
  11. Anetko zazdrość to uczucie bardzo powszechne i chyba każdy z nas go doświadczył.
    Jeśli chodzi o twój komentarz to nie przeszkadza mi on, wręcz przeciwnie. Liczyłam że mamy które maja kłopoty z dziećmi podzielą się swoimi spostrzeżeniami. Uwierz Lenka wcale nie jest bezproblemowym dzieckiem. Ona się obraz a i krzyczy i różne inne gadżety. ten raz był pierwszym tak dramatycznym, że prawie zwymiotowała. bardzo się cieszę, że szczerze napisałaś co myślisz i czujesz, dziękuje i proszę o jeszcze
    ps. chwaliłam się że nie ma z nią problemu w sklepie, a to już nie aktualne. dwa dni temu zrobiła taki cyrk że głowa mała.

    OdpowiedzUsuń