Niestety koniec tego dobrego. Wakacje za nami...
Zbliża się północ. Dziewczynki smacznie śpią, ja siedzę i motam sznurki. Jest cicho, spokojnie. Gdzieś tam w tle brzęczy tv, a ja mam coraz większe wrażenie ze coś tracę, że ktoś mi coś zabiera. Im bliżej jutra, tym bardziej mi żal, że kończy się pewien etap. Już nigdy nie będzie tak samo i trochę mi smutno... jednocześnie ogromnie się cieszę jej szczęściem. Odliczała cały sierpień, dzień po dniu i nadszedł ten moment rozpoczęcie przygody w tym jedynym wymarzonym przedszkolu, tym klopkowym któle jest blisko. Do tego przedszkola ja chodziłam, może dlatego patrze na nie łaskawszym okiem niż na to poprzednie.
Chciałabym bardzo aby Lena w przedszkolu znalazła jakąś fajną koleżankę, może nawet przyjaciółkę. Czy uda jej się przezwyciężyć nieśmiałość i do kogoś zagadnąć?
Poprosiła mnie, żebym to ja ją zaprowadziła, a odebrać ma ją mr. G.
Wmawiam sobie, że ten nowy etap na pewno będzie lepszy, choć jakże inny od tego co znane. Mam nadzieję, że Kinga jakoś zniesie rozłąkę ze Starszą siostrą, w którą jest bezgranicznie zapatrzona, jednak postawić na swoim też coraz częściej potrafi. To jest fantastyczne móc obserwować jak z każdym dniem, z każdą wspólną zabawą i z każdą kłótnią ich wieź jest coraz silniejsza. BARDZO MNIE TO CIESZY.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz