czwartek, 10 października 2013

UKRADZIONE

Uwielbiam wykradać dla nas te momenty prawdziwej jesieni, gdy nie pada i wiatr głowy nie urywa.
Staramy się wtedy wybyć w teren chociaż na pół godzinki, żeby się dotlenić. Zmęczyć nieco co poniektóre osobniki.
Kinulka tym razem bardzo szybko skapitulowała i władowała się do wózka.
Nawet góry pokazały nam się nieśmiało.
Lena jak zwykle tryska energią. Skąd ona to bierze?
Kika tak się dotleniała, tak ja bujało na tych kocich łbach, że zasnęła. Coraz trudniej u niej o drzemkę w ciągu dnia.
W drodze powrotnej złapało nas okropne wietrzysko. Do klatki odprowadzały już krople deszczu. Lena jak tylko weszła do domu zarządziła gorące kakao dla wszystkich.  Marzy mi się jeszcze choć kilka ciepłych jesiennych dni. Nie mam jeszcze ochoty na zimę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz